Castle Triathlon Malbork – dwa dni emocji i rekordów! Medal MP dla Tysi!
17 września 2021
DZIEŃ PIERWSZY
Za nami pierwszy dzień zmagań z trasami Castle Triathlon . Sobota gościła startujących na dystansach 1/8 i 1/4IM. Jak poszło? Zaczniemy od Sylwi, która walczyła na krótszej trasie:”Dzisiejszy start określiłabym zdaniem „Wszystkie Twoje koszmary triathlonowe są tutaj specjalnie dla Ciebie”. Zaliczyłam podtopienie, nieszczelne okularki, skurcz (dużego palca u nogi – wtf!? Nie wiedziałam że się da), utrata czucia w stopie (na szczecie na bieg wróciło) … Nawet mucha mi wleciała w oko na rowerze mimo okularek no tylko czekałam aż mi dętka strzeli (ale nie strzeliła, bo przecież akurat na to byłam przygotowana i mialam sprzęt do zmiany). No z przygodami ten Malbork… Ah i oczywiście mimo przeciwności losu życióweczka 1:34 i najlepszy bieg jaki kiedykolwiek miałam w triathlonie. Jeszcze tak dobrze mi się nie biegło. Idealne zakończenie sezonu „.Podobnie, bo z rekordem życiowym, Tri sezon zamknął Szymon. Opis w jego wykonaniu raczej nie nadaje się do publikacji, ale wystarczy, że napiszemy, że ascetą nie jest Ale zaliczył bardzo dobry wynik, być może dzięki glonom zwanymi „staminy”, którymi obłożył się przed startem Wielkie graty dla Sylwii i Szymona. Dzisiaj w Malborku staruje Maciej Osyda, któremu żona pozwoliła zrobić połówkę , kolejnego Irona robi Tomasz Rzepka vel. Batman TRI. oraz swoje żelazne dziewictwo traci Tysia, podobnie jak Bartek Mazgaj. Niestety choroba wykluczyła Zdzisia… Trzymamy kciuki za zdrowie „Qby”. A wszystkich startujących pchamy w plecy i życzymy, aby to był nie tyle dobry, co dość krótki wyścig
DZIEŃ DRUGI
To był piękny, ale ciężki weekend. Zaczynamy od Roberta Marciniaka. Kolejny raz pyknął dychę. Kolejny raz z życiówką! 47min prawie złamane, więc to kwestia czasu. Brawo Rob!
A My wracamy do Malborka. Miasta, które było świadkiem wielu wydarzeń historycznych, a ten rok z pewnością zapisze się na kartach polskiego triathlonu. Swój debiut na połówce miał Maciej Osyda. Pierwsze koty za płoty, solidny czas Maćka i szkoła nawadniania i jedzenia Wisienka na torcie… Castle Triathlon na dystansie Ironman i Mistrzostwa Polski. Jakie były warunki? Napiszemy tylko, że trudno kuć żelazo, gdy woda ma ok 15 stopni. To co spotkało niektórych w wodzie, trudno opisać. Sporo przygód, skurcze, duszności. Ale żelazo nie klęka… I nie idzie na dno? Konrad mimo problemów zdrowotnych poprawił swoją życiówkę. Udało mu się pokonać skurcze i problemy zdrowotne dokuczające zwłaszcza na biegu. Szacun wielki!
Ze startu wycofał się Zdzisiu. Rozsądek wygrał, a start w stanie choroby z pewnością nie przyniósł by ani poprawy, ani frajdy. Dobra decyzja i szacun za stoisko z nawodnieniem. Już w tym miejscu WIELKIE ukłony dla supportu!!! I dla pana grafika asfaltowego Z dużymi kłopotami w wodzie walczył nasz Batman. Powykręcane od zimna łapy nie tylko nie pomogły w pływaniu, ale nie pozwoliły zapiąć stroju w T1. Potem ból kolana, ale Tomek wiadomo… Uparty cholernik i znowu może nazwać się Ironmanem. I kolejna okładka w magazynie Glazur
Najszybszym tego dnia okazał się Bartek. Spokojnie złamane 11h i… z pewnością apetyt na więcej i szybciej Bardzo dobrze rozegrane zawody! Przygotowanie, strategia i mocny łeb! Możesz to Mazi sobie wpisać w CV A na koniec zostawiliśmy sobie Justynę. Swoje przeszła pod zamkiem nasza Tysia. A podobno już się nie chciało w wodzie. A potem na rowerze. A potem w biegu. Nie wiadomo, czy nawet na mecie też nadal się chciało czy nie Ale mimo tego nasza mordeczka zaliczyła udany debiut okraszony wicemistrzostwem Polski w swojej kategorii na dystansie długim!!! Tysia, zarąbiste zakończenie zarąbistego sezonu. Wielki szacun za wszystkie tegoroczne starty. Ciężki weekend, ale piękny. Kto za kilka lat będzie pamiętał pływanie w ciepłej wodzie, jazdę rekreacyjną, czy bieg regeneracyjny???
Wielki szacunek i podziękowania dla wszystkich, którzy mieli swój udział w tworzeniu wspomnień z tego weekendu