Z Piekła do nieba! Start w Czantorii.
22 listopada 2021
Kurz opadł, błoto z butów wkrótce w pralce, zakwasy będą do środy I niby tyle by wystarczyło, aby opisać nasz start w Piekło Czantorii … Ale… Napiszemy więcej.
Wyjechaliśmy w piątek, zajechaliśmy wieczorem, a niektórzy już o 2 w nocy stanęli na starcie dystansu 47km. Nasz Szymon wraz z naszym ziomkiem Damianem mieli nie lada wyzwanie. Dwa okrążenia i tylko 4,5h na pierwsze. Po ciemku. I już na tym jednym odcinku 2500m przewyższenia. Udało się! A kto kiedyś był na Czantorii, ten wie… I udało się zrobić drugie, za co chłopakom należy się ogromny szacunek!!!
O 7.30 rano na dystansie ok. 25km wystartował Tomek i Lu. Dwóch mistrzów sarkazmu co chwila się wyprzedzało i karmiło wątpliwymi komplementami A startujący pół godziny po nich Paweł z wielkim entuzjazmem i miłością do trasy dogonił chłopaków na ostatnich kilometrach. W synchronicznym bieganiu pod górę panowie mają złoto Miło było spotkać. Nie sądziliśmy, że na kilkuset metrach można mieć tyle czasu aby porozmawiać
Tomku, dla Ciebie wielki szacun. Wiemy, że obecnie masz inny sportowy priorytet, a mimo to zdecydowałeś się na start. Pawle! Ale forma!
Swój debiut w biegach górskich miała Kasia. Bez kijków na tak stromej „zabawie”, za co pełną odpowiedzialność ponosi mąż. Kasiu, wielki szacunek za górskie rozdziewiczenie Już wiemy, że googlujesz kolejne wyzwania Wszyscy spotkaliśmy się na mecie. Dzięki Bogu była kolejka na dół, bo już mieliśmy w zamiarach zostawić mięśnie czworogłowe na szczycie
To był trudny start. Rzadko zdarza się, aby na trasie było tak cicho A mgła panująca na szlaku dodawała naszemu cierpieniu elementów mistyki A właściwie horroru Brawa dla wszystkich, którzy zmierzyli się z trasą najtrudniejszego biegu w Polsce. Każdy ma swój Everest, naszym na razie było Piekło Czantorii, ale już wkrótce… Kto wie…
Dzięki za wspólny czas, a Wam za miłe słowa i wsparcie
Dzięki Willa Donia za miłe przyjęcie. Polecamy miejscówkę szczerze
A nasze czworogłowe dziękują CannabyMed za maść ożywiającą Pozdrosy!!!